czwartek, 2 sierpnia 2012

Mariusz Surmacz "Strażnik marzeń"

Od Wydawcy:
Max rozstaje się z ukochaną kobietą i wyrusza w drogę swoim motocyklem. Ucieka od codzienności w nowy, nieznany świat i szuka zapomnienia w seksie. Jadąc przed siebie bez celu, spotyka wielu ciekawych ludzi, którzy ubarwiają jego podróż wątkami zaczerpniętymi z ich własnych przeżyć. Wspomnienia mężczyzny z przeszłości zaczynają mieszać się z wyimaginowanymi rozmowami prowadzonymi z kobietą, którą opuścił.

Czytałam, czytałam... Szło mi to bardzo opornie można powiedzieć, że namęczyłam sie bardzo. Kilka razy chciałam nią rzucić, ale powstrzymywało mnie to, iż książka przywędrowała do mnie dzięki akcji "Włóczykijka".
Nie wiem co mam napisać o tej książce, ponieważ po prostu nie podobała mi się. Mogę to określić jako "nie moje klimaty". Główny bohater Max po prostu mnie denerwował. Jego wywody na temat miłości, tęsknoty i wspomniej o ukochanej zakrawały na pseudofilozoficzne, ale były po prostu denerwujące. Nie taka jest chyba miłość, że zostawia się ukochana osobę bez rozmowy słowa wyjaśnienia i po prostu się ucieka to jest po prostu egoizm....
Dużo "naturalizmu" mało magii. Dialogii jakieś toporne bez polotu z ciągłym powtarzaniem imion.
Jednymi w miarę ciekawymi wątkami były historie życia osób napotkanych przez Maxa na swojej drodze. No i piesek Rex...
Po prostu nie wiem co Autor chciał przekaza. Jaki cel ma podróż Maxa?

Dlaczego książka ma wędrować dalej?
Tym razem trudne pytanie hmmm
Może, żeby kolejne osoby wyraziły o niej opinię (może tylko mnie się nie podobała).

Książkę przeczytałam dzięki akcji "Włóczykijka".

2 komentarze: