środa, 25 kwietnia 2012

Maria Ulatowska "Pensjonat Sosnówka"


Dotychczasowe moje doświadczenie czytelnicze było takie, iż pierwszy tom był lepszy od drugiego, ale nie sprawdziło się to tym razem. "Pensjonat Sosnówka" moim zdaniem jest lepszy od pierwszej części, czyli "Sosnowego dziedzictwa".
Wszystko było w tej powieści radość, łzy, szczęście i nieszczęście...
Sielskie życie mieszkańców Sosnówki i nie tylko zakłóca powrót Wioli (matki Florka), która okazała się naprawdę straszną "jędzą" nieczułą na uczucia własnego syna, którego sama porzuciła, a teraz chciała chciała zburzyć mu jego świat poprzez zabranie go od ojca...
Oczywiście mój ulubiony bohater Dyzio znów mnie zaskoczył przeprowadził się do pracowni obok Sosnówki (podarowaną mu przez Annę Towiańską). Zmienia się też bardzo dużo w swoim życiu prywatnym !
Anna jak się wydaje znalazła swoje miejsce w życiu i powoli układa swoje życie u boku Jacka (ojca Florka). A to co "spotyka" Annę pod koniec powieści to według mnie przysłowiowa "wisienka na torcie".
Książka bardzo mi sie podobała to co było dobre w poprzedniej części pozostało, a został wyostrzony wątek Wioli, która porzuciła własne dziecko. Jednak powieści potrzebny jest taki szwarccharakter, na którego możemy w myślach podczas czytania "wyzywać"...
Powieść powinna dalej wędrować, ponieważ po prostu jest dobra i daje dużo przyjemności przy czytaniu, a tego chyba właśnie szukamy w książkach.
Ana koniec cytat z wypowiedzi Dyzia (jednak mam do niego słabość i do jego obrazów, które są tak opisane, że widziałam je "oczami wyobraźni"):
"Bo co ja dla nich znaczę? Zwykły odpadek jestem."

Książkę przeczytałam dzięki Akcji "Włóczykijka" :)



środa, 18 kwietnia 2012

Moja majówka...

Dziś przyszła do mnie miła paczuszka z wymiany "Kryminalna majówka" orgazowanej przez Sabinkę.
Sprawiła mi wiele radości. Rozpoczęłam od rozpakowania...

Po rozpakowaniu jednej paczki ukazała się kolejna...

A teraz całość mojej wymiankowej paczki :)

Książki oczywiście świetne żadnej nie czytałam i chętnie się z nim zapoznam. Szczególnie spodobała mi się niewielka książeczka "Wszystko ma swój czas" ze świetnymi sentencjami. 
A teraz szczególny drobiazg, który zasługuje na oddzielne zdjęcie - ZAKŁADKA
Dziękuję za wymianę Beci-B.
Ja dziś szykuje poczkę na wymiankę i jutro powędruje w Polskę. Mam nadzieje, że sprawi choć trochę radości osobie do której trafi :)

środa, 11 kwietnia 2012

Maria Ulatowska "Sosonowe dziedzictwo"




Przerywam milczenie i piszę….
Nie mogłam się doczekać, aby przeczytać „Sosnowe dziedzictwo” Marii Ulatowskiej najpierw widziałam je w księgarni gdzie zachęcała piękną okładką i nie pozwalała spokojnie przejść obok bez choćby pospiesznego przejrzenia. Gdy zobaczyłam, że wędruje ona w akcji „Włóczykijka” to bardzo się ucieszyłam i spokojnie czekałam…. i się doczekałam.
Rozpoczęłam czytanie i przez pierwszych kilkanaście stron zastanawiałam się, którą Anną ( a jest ich kilka w powieści) jest główna bohaterka, liczyłam lata, myślałam nad nazwiskiem po prostu czułam się jak „detektyw”, a było to miłe uczucie.
Rozpoczynając lekturę wiele się spodziewałam i nie zawiodłam się.
Główna bohaterka Anna Towiańska jest sympatyczna i można ją bez problemu polubić, ale mi najbardziej do gustu przypadł Dyzio, samozwańczy „parkingowy” restauracji „Rybeńka” i na pewno osobliwość niewielkiego miasteczka Towiany przez większość jego mieszkańców traktowany jak powietrze, ale później okazuje się on… Nie powiem kim sami przeczytajcie!
Większość akcji powieści osadzona jest w miasteczku Towiany i urokliwym dworku Sosnówka, położonym w jego pobliżu. Dzięki temu miejsce to jest takie bliskie i  nasze, a opisy przyrody przede wszystkim jeziorka obok Sosnówki powodowały, że wydawało mi się, że słyszę pasikoniki i czuję zapach sosen.
Główna bohaterka Anna po latach odzyskuje jako jedyna spadkobierczyni rodzinny dworek sprowadza się do niego z Warszawy i „wtapia się" w tamtejszą społeczność. Jej odczucia są tak pozytywne, że postanawia zostać i założyć pensjonat. Wpływ na tą decyzję w jakimś stopniu ma pewien przystojny mężczyzna, ale również to, że odnajduje tu życzliwych sobie ludzi.
Dlaczego książka ma wędrować dalej?
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marii Ulatowskiej i  nie zawiodłam się na niej. Podarowała mi wytchnienie i przeniosła w urokliwą okolicę Sosnówki. Bohaterowie okazali się sympatyczni i cieszę się, że mogę ponownie się z nimi spotkać w „Pensjonacie Sosnówka” . 

Książkę przeczytałam dzięki akcji „Włóćzykijka”.