środa, 25 stycznia 2012

Harosław Jaszek "Ja niczego nie rozpętałem"


Jest to moja pierwsza książka w świetnej akcji "Włóczykijka", o czym zresztą już pisałam. Trochę się zdziwiłam, że TĄ pierwszą będzie książka o wojsku. To dobrze, bo takie właśnie było moje postanowienie, że dzięki "Włóczykijce" poznam książki o różnej tematyce, z którą się jeszcze nie spotkałam  a przede wszystkim poznam polskich autorów do tej pory mi nieznanych.
Może teraz przejdę do sedna książka nieznanego mi autora i nieznanej tematyki, ponieważ z wojskiem raczej mi nie po drodze. Ale książka zaskoczyła mnie pozytywnie, ponieważ autor w sposób lekki, z humorem, a czasem z lekką ironią opisują swoją przygodę z wojskiem.Nazwałabym ją przygodą, bo trwa ona rok i nie jest on żołnierzem zawodowym. Tak nudzi go służba w polskich jednostkach, że na ochotnika zgłasza się do misji zagranicznej na Wzgórzach Golan i tam właśnie dość dużo się dzieje.... A co? - to przeczytajcie sami.
Dlaczego książka ma wędrować dalej?
Ponieważ, gdy ją czytałam to jakbym choć na chwilę wstąpiła do wojska, choćby na przysięgę. Poza tym jest po prostu ciekawa.  
P.S.
Jeszcze ciekawe określenie wojska przez Autora:
"wojsko jest chujowe, ale jednakowe"
Raczej nie nawiązuje ono do hasła Legii Cudzoziemskiej: Maszeruj albo giń!

3 komentarze: