wtorek, 12 czerwca 2012

Maja Wolny "Kara"



Rozpoczynając czytanie tej książki nie wiedziałam czego mogę się spodziewać (nie czytałam opisu na okładce). Tytuł „Kara” kojarzył mi się z karą za grzechy, kobieta na okładce wygląda na cierpiącą i załamaną. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, iż tytułowa „Kara” to można powiedzieć zdrobnienie od imienia Karoliny, głównej bohaterki. Poznajemy ją i jej życie z monologu, który prowadzi w dniu swoich trzydziestych urodzin, podczas jazdy samochodem z Krakowa do Brukseli. Rozpoczyna swoją opowieść od dzieciństwa w Krakowie poprzez czasy studenckie, wyjazd do Brukseli, a kończy na chwili w której obecnie się znajduje. Snuje opowieść o swoim życiu wspominając epizody z życia ojca Jana, Józefa Małka.
Książka ta nie jest łatwa, ponieważ porusza sprawy trudne. Dla mnie ta opowieść jest również o emigracji tej powojennej (ojciec Jana) i współczesnej (Karolina), przystosowaniu się do obcej kultury. Bardzo ważny jest wątek choroby Jana – depresji. Możemy zobaczyć jak straszna i niszcząca jest ta choroba, o której tak mało się mówi. Widzimy jak ta choroba oddala od siebie małżonków.
Ważne są też losy Józefa Małka jego małżeństwo, jego zdrada żony i pokuta jaką ona mu wyznacza, tęsknota za kraje, nadużywanie alkoholu, spowodowanie tragicznego wypadku w skutek którego umiera młody mężczyzna, a wszystkie te wątki przeplatane opowieściami o budowie autostrad, tuneli czy świetlenia, których był konstruktorem.
Moim ulubionym bohaterem jest Jan ze swoim bólem, cierpieniem, miłością, próbą zaczynania wszystkiego od nowa i niezwykła odwagę stawiania czoła życiu. Natomiast Karolina jawi mi się jako osoba nie do końca przygotowana na przeciwności losu, tajemnice przeszłości czy chorobę. Moim zdaniem ona tak naprawdę to chyba nie docenia tego co ma…
Książka warta przeczytania i po prostu zastanowienia się…
Polecam!

Książkę przeczytałam dzięki akcji „Włóczykijka”. 


2 komentarze:

  1. Książka niełatwa, ale warta przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jej chyba nie odebrałam tak jak powinnam, nie wiem, może za kilka lat inaczej na nią spojrzę...

    OdpowiedzUsuń