Powieść niezwykła, klimatyczna taka jaką właśnie lubię. Od pierwszych stron wsiąkłam w historię Matyldy, babki Aleksandry i Zawrocia.
Zawrocie to magiczny dom i ogród „z duszą”, które ma swoje tajemnice i wydaje się, że jest on żywym organizmem.
Piękne poetyckie opisy domu i ogrodu pobudzają wyobraźnie czytelnika. Ja osobiście nie lubię opisów przyrody, bo mnie nużą, ale w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Ponieważ są tak plastyczne, że dzięki nim w mojej głowie powstał obraz Zawrocia z bramą przedstawioną na okładce i pięknym lśniącym, czarnym fortepianem „z demoniczną duszą”.
Zaskakujące dla Matyldy zapisania jej przez babkę Zawrocia jest analizowane przez calą powieść wraz z próbą odpowiedzi dlaczego? Czy jest odkupienie winy? Czy może zupełnie coś innego? Przecież Matylda w ogóle nie znała babki tylko kilka razy w życiu ją widziała, bo babka wydziedziczyła swoją córkę (matkę Matyldy), ponieważ porzuciła ona karierę muzyczną i wyszła za mąż za nieodpowiedniego człowieka (według babki). Nie będę opisywać treści powieści, która jest fascynująca, wielowątkowa i…
Niewątpliwie jest to historia harmonijna z tajemnicą, miłością i niesamowitym domem w tle.
Bardzo się cieszę, że kolejne tomy są nadal przede mną…
Moje ulubione zdanie w powieści:
„Miłość to zupełnie co innego. Jest związkiem, którego nie może zniszczyć czas, przestrzeń, śmierć.”
Hanna Kowalewska, Tego lata, w Zawrociu, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2010, s.224.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz