Bardzo dużo dobrego przeczytałam na temat „Cukierni pod
Amorem”, dlatego z dużą rezerwą i ostrożnością
sięgnęłam po nią. Zaczęłam czytać i nie mogłam się oderwać od tej sagi rodziny Zajezierskich, z której
tak naprawdę „narodziły się” kolejne Cieślakowie i Hryciowie. Niezwykłą
opowieść prowadzona tak naprawdę na płaszczyźnie „różnych czasów” – ten zabieg
udał się Autorce świetnie.
Uwielbiam historie, które toczą się w polskich klimatycznych
miejscach, a na pewno do takich można zaliczyć pałac Zajezierskich oraz
Cukiernię pod Amorem w Gutowie. Opis specjałów gutowskiej cukierni z
jagodzianką na czele przyprawiały mnie o nieodparta ochotę na coś słodkiego.
Oczywiście wyobrażałam sobie jak ta cukiernia wygląda i mam w głowie „swój”
obraz „Cukierni pod Amorem”.
Na kartach powieści poznajemy najpierw szlachecki ród
Zajeziersich oraz dziedzica rodu hrabiego Tomasza, rodzinę Cieślaków i Hryciów,
ale nie będę opisywać treści, ponieważ nie będę odbierać nikomu przyjemności z
czytania i poznawania bohaterów powieści. Według mnie bardzo „wciągająca”
opowieść z zagadką (odnalezienie mumii w podziemiach rynku) i historią naszego
kraju w tle.
Po prostu trzeba koniecznie ją przeczytać.
Na dobry początek czytania cytaty z ostatniego tomu, czyli
„Cukiernia pod Amorem. Hryciowie”:
„Równości jak świat światem nie widziano i nikt jej nie
zobaczy. A jeśli ktoś dostanie coś za darmo, z pewnością to zmarnuje.” s. 168
„Miłość jest równie stała jak pogoda. Próbując uzależnić
swoje szczęście od drugiej osoby, prędzej czy później skazujesz się na
rozczarowanie.
Miłość to gra pozorów. Nakładasz na kogoś swoje wyobrażenie,
żądasz, by był ideałem, a to niemożliwe. Chcąc być szczęśliwa, musisz swojego
partnera zaakceptować takiego, jaki jest.”